Młodego pierwsze, moje trzecie, PS siódme poza PL.
W Kambodży dzień, jak co dzień – mojej babci ciężko byłoby w to uwierzyć. Co prawda zastępy koreańskie nawracają pracowicie, ale nadal nie udało im się skonwertować decyzyjnych.
Za oknem brak pogody do bani, więc trudno było wczuć się w klimat przedświąteczny, ale Młody pomógł… Najpierw zaczął zagadywać na temat św. Mikołaja. To ja mu na to, że ten Pan z brodą to przebieraniec i w zasadzie przecież zna kilku moich kolegów, którzy w grudniu wdziewają czerwone szatki, aby nieco dorobić. Nie dał się przekonać.
Ok. Jak chce, niech mu będzie – św. Mikołaj istnieje. Drugi etap był bardziej upierdliwy. Kilka razy dziennie: Mamo, kiedy przyjdzie św. Mikołaj?? Więc zrobiliśmy kalendarzyk i codziennie przyklejał choinkę, próbując ogarnąć liczby dwucyfrowe.
Skorzystałam z mikołajowego autorytetu i zaciągnęłam Młodego do fryzjera. Za nic nie chciał pozbyć się hipsterskiej fryzurki, a przy takiej pogodzie pocił się diabelnie i śmierdział jak farma drobiu. Za myciem głowy nie przepada i wieczorami manipuluje określeniami: pojutrze, jutro, dzisiaj. Więc mycie głowy ma być zazwyczaj jutro lub pojutrze. Przekazaliśmy mu całą wiedzę na temat pasożytów. Wesz jest tutaj dość powszechną towarzyszką człowieka, a ja nie chce zdobywać doświadczenia w rozgniataniu gnid. Nic nie działało i dopiero św. Mikołaj pomógł skrócić włosy.
Choinka, bombki i małe mikołajki z Chin – całkiem, całkiem. Zabierzemy ten świąteczny zestaw do Polski kiedyś tam. W sklepiku przy drodze można było nawet kupić maskę św Mikołaja za 100 Rieli*.
W dniu Wigilii byliśmy jeszcze w Phnom Penh obejrzeć dwa mieszkania. O 15:20 pojechałam na rynek po rybę i warzywa, o 16:00 zaczęłam gotowanie, o 17:30 zabrakło gazu, o 18:00 przyszli goście.
Wigilia włosko-koreańsko-kanadyjsko-polska była bardzo udana. Nie wiem jak, ale tradycji stało się zadość i następnego dnia dojadaliśmy wigilijne dania.
*Riel – waluta kambodżańska.
4000 Rieli – 1$ /3,20 PLN
1000 Rieli – 0,25 $/ 0,80 PLN
100 Rieli – 0,025$/ 0,08 PLN
Za 100 Rieli oprócz tekturowej maski św Mikołaja można kupic m.in.: lizaka, 2 cukierki, ciastko ryżowe, 3 papryczki chili, mini chrupki, banana lub napompować pół koła rowerowego.
Mikołaj ma przyszłość! zwłaszcza przez jakieś następne 3 lata, portem może być znów „jutro” 🙂
Jestem porażona autorytetem Mikołaja! Starzy zaczynają schodzić na drugi plan.
Ostatnio w domu dziecka dzieciaki podczas spotkania choinkowego mieli spotkanie ze strażakami, mogli przymierzyć kask etc. okazało się, że Mali byli tak zaabsorbowani strażakami , że w ogóle nie chcieli słuchać Mikołaja…i cóż za rozdawanie paczek wzięli się strażacy a Mikołaj poszedł do „innych dzieci” 🙂